Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z grudzień, 2011

Wino malinowe - etykiety

Późnym latem, gdy w sezonie na maliny zaopatrzyliśmy się w spory zapas różnego typu przetworów z tych owoców. Przy okazji postanowiłem nastawić wino malinowe.  Z czystego lenistwa postanowiłem wykorzystać do wyciśnięcia soku sokownik. Musze przyznać, że efekt wyszedł całkiem niezły. Wino ma piękny, głęboki odcień czerwieni i przede wszystkim jest krystalicznie przejrzyste. W święta tato zmotywował mnie bym w końcu zlał wino z butli do butelek I dziś się za to zabrałem. Nie zostało tego wina za dużo, gdyż w czasie produkcji trochę z Domi go degustowaliśmy :) Dla zainteresowanych przepis: 1/2 10l butli soku z malin "ekologicznych" (sok z 8l sokownika z dodatkiem 1kg cukru + 1l surowego soku, który wytrącił się w misce z owocami) 1l wody wymieszany z 1kg cukru drożdże winiarskie (matka drożdżowa) pożywka dla drożdży Wino ładnie fermentowało i po tym w miarę szybko się wyklarowało. Jednak przy pierwszej degustacji (po ok 8-9 tygodniach) stwierdziłem,...

Kutia - kresowa potrawa wigilijna

Moja rodzina ma swoje korzenie na Kresach, czyli terenach należących do dzisiejszej Ukrainy. To właśnie stamtąd, "zza Buga" jak mówi moja Babcia, wywodzi się tradycja przyrządzania na wigilijną wieczerzę kutii. Jest to potrawa typowo wschodnia, a jej zachodnią granicę stanowiła kiedyś Wisła. Dalej na zachód praktycznie nie znano kutii. Tymczasem jest to jedna z najdawniejszych jadanych w Polsce wigilijnych potraw. W zamierzchłej przeszłości spożywano ją na stypach zadusznych, zatem jej obecność podczas Wigilii jest reliktem dawnych obrzędów ku czci zmarłych, odprawianych przed wiekami w dzień zimowego przesilenia. Bardzo stara tradycja nakazuje, że muszą być trzy podstawowe składniki kutii: zboże, mak i miód. Zboże uznawano za ziarno boskie, miód był wyrazem słodyczy, zaś mak - symbolem spokoju i spoczynku.   Część kutii podrzucano w górę, ku niebu, aby zapewnić ziemi urodzaj. W domu trzymano ją w garnku na "pokuciu", czyli w kącie izby, najczęściej na stole pod ...

Szopka. Choinka w domu.

Dużo ludzi święta spędza na wyjazdach. My też tak mamy. Święta spędzamy u "rodziców/dziadków" co wiąże się z kursowaniem od jednego domu do drugiego. Z tego powodu i aby poczuć trochę "Świat" u siebie w mieszkaniu ubieramy choinkę trochę wcześniej. W tym roku zrezygnowaliśmy z jodły kaukaskiej na rzecz świerku. Zapach w domu jest niesamowity. Dodatkowo postanowiłem z dzieciakami zrobić własną szopkę bożonarodzeniową. Wykorzystaliśmy do tego nożyczki "kreatywne", które Pati dostała od Mikołaja, kolorowy papier, klej i tekturowe pudełko po jakiejś zabawce. Nie miałem postaci/figurek do szopki więc postanowiłem coś narysować. Szablon, który wymyśliłem  wygląda tak: Podkleiłem go tekturą i przykleiłem na podstawce (również tekturowej). Szopka wyszła całkiem ciekawie, a zabawy przy tym mieliśmy mnóstwo!

Świąteczne kartki

Święta zbliżają się wielkimi krokami. W dobie smsów, mmsów i e-maili zanika zwyczaj wysyłania świątecznych kartek z życzeniami. Jednak wczoraj miałam jeden z tych dni, w których wstępuje we mnie energia do tworzenia. Wystarczyło kilka kartek kolorowego papieru, wydrukowane obrazki i kreatywne nożyczki Patrysi, z wymiennymi ostrzami. Dzięki tym kilku rzeczom po nieco ponad godzinie leżały przede mną te oto kartki: Teraz zapakowane w koperty czekają na wysłanie, a Pati czeka na wizytę na poczcie, naklejanie znaczków i wrzucenie listów do pocztowej skrzynki :) W ciągu najbliższych dni będziemy robić ozdoby na choinkę, pierniczki i może figurki z masy solnej, więc postaram się wrzucić małą relację ze zdjęciami.

Cebularz - domowy przepis - symbol Lubelszczyzny

Dziś Domi zobaczyła na facebooku reklamę promującą Lubelszczyznę. Na zdjęciu była dziewczyna trzymająca w ręku cebularza - bułkę, placek z kawałkami cebuli zapieczonymi na wierzchu. Przypomina mi się też, że w Goraju (miejscowość na Roztoczu) co roku organizowane jest "Święto Cebuli". Skoro to warzywo jest takie popularne na Lubelszczyźnie nic dziwnego, że cebularz jest przysmakiem charakterystycznym dla tego regionu. Jak tylko jesteśmy w Biłgoraju staramy się "ogarnąć" jakiegoś cebularza. Niestety te, które można kupić w Warszawie z cebularzami mają wspólną tylko nazwę. Nie wspomnę już o tym, że robione są z jakiegoś "chemicznego" proszku. Pod wpływem wspomnianego zdjęcia promującego Lubelszczyznę Domi postanowiła upiec na wieczór kilka cebularzy. Efekt widać poniżej: Ciepły cebularz z masełkiem na wierzchu - Pycha! Teraz pozwolę Domi przejąć klawiaturę, aby podzieliła się przepisem: Ciasto na cebularze: 1/2 kg mąki pszennej (dałam pełnozi...